zacznę od tego, że nie do końca rozumiem, dlaczego najpierw mnie tu wywiozłeś, a potem zniknąłeś..? No ale na razie nie mam żalu, bo całkiem mi tu dobrze. Trochę ta zmiana pór spania i karmienia mnie zdezorientowała, wciąż dochodzę do siebie, ale jem dużo, a mama je smacznie, więc mleczko jest w porzo.
Trochę tu jest inaczej, niż u nas w domku, bo jest strasznie gorąco i ciągle przychodzą goście. Zazwyczaj się na mnie dużo patrzą, a niektórzy chcą ponosić. Zgadzam się, bo w końcu lubię być noszony. No i poznałem moich braci ciotecznych, na razie tych dwóch (muszą poćwiczyć chwyt, bo czułem się cokolwiek niepewnie):
Poza tym tęsknię za Tobą bardzo (szczególnie wieczorem, jak mam iść się kąpać, bo mama robi krótkie kąpiele i jakoś koślawo mnie trzyma, mimo, że Babcia pomaga z ręcznikiem i w ogóle; poza tym, Tata, one kąpią mnie w ziemniakach!). Gimnastykuję się dość często, ciągle ćwiczę przekręcanie się na boczek, a czasem też ćwiczę mostki. No i mama wyciąga mnie na spacery. Mój wózek jest strasznie fajny i go lubię, ale jak mama mnie ciąga po lesie, to strasznie trzęsie...
No i poznaję tu robaczki różne, co to mi wchodzą na koc, jak leżę na terasie, albo inne zwierzątka, co spotykamy po drodze. Mama mi pokazuje drzewka i ogólnie się uczę o świecie, i też jak robić ciasto drożdżowe, Babcia mi różne takie rzeczy tłumaczy.
W ogóle śpię tu dość dobrze, w nocy mniej, niż w domu, ale w dzień co chwila ucinam sobie drzemki. A jak się przebudzam, to Babcie się mną zajmują na zmianę. Dostałem trochę zabawek i nowe ubranka, uczę się je wszystkie wsadzać do buzi. Mama trochę śpiewa i nosi, w sumie nie mam źle ;)
P.S. A dziś słuchaliśmy klawesynów i śpiewu patszków, i też zasnąłem :D
I wszystkiego najlepszego z okazji Waszej rocznicy ślubu! :) :*
Stach eL